Po kanonizacji…

Za nami kanonizacja dwóch papieży: Jana XXIII i Jana Pawła II. Ostatnia okazja do papa-show. Nareszcie.

Przed ostatnimi dniami kwietnia atmosfera była klasycznie komercyjno-religijna. Jedna z sieci marketów proponowała swoim klientom zestaw pielgrzyma, media prześcigały się w szacunkach co do przewidywanej ilości pielgrzymów, tabloidy (i nie tylko) obdarowywały czytelników różnego rodzaju papieskimi wrzutkami. Oczywiście nikt o zdrowych zmysłach chyba nie podejrzewał, że wszystkie te działania miały na celu wzrost religijności narodu, który wydał nowego świętego. Jak zwykle – chodziło o zysk.

Ostatnia okazja, aby zarobić na Janie Pawle II należy już do historii. Teraz czas na twórczą refleksję nad tym, kim byli nowi święci i co z tego dla nas wynika. Bardzo chciałoby się, aby nie byli jedynie okazją do sentymentalnych wzruszeń. Chciałoby się ponownie zapragnąć, aby choć przez chwile wierzący wrócili do tego co mówił Jan Paweł II. Niech by ta refleksja była choć odrobinę twórcza, skłaniająca do stawiania nieraz trudnych pytań. Gdybyśmy choć na chwile potrafili wyzbyć się tej żałosnej małostkowości i miernoty, której wyrazem była na przykład awantura o papieską uchwałę w sejmie. Nawet w tak oczywistej sprawie, jak wkład Karola Wojtyły w odzyskanie wolności i budowę zjednoczonej Europy, nie bylibyśmy w stanie się dogadać. Grupa awanturników, religijnych frustratów, którym przeszkadza każda forma obecności sacrum w przestrzeni publicznej, zdominowała rozsądek klasy politycznej. I cóż z tego, że ustawa przeszła, skoro w tak ważnej chwili nie stać nas było na znalezienie wspólnego mianownika w człowieku, który za życia nie dzielił ludzi na tych z lewej i prawej strony.

Ci, którzy pokonali pielgrzymi trud i znaleźli się w tych dniach w Rzymie, chyba nie mieli czego żałować. Radość z obecności w sercu chrześcijaństwa skutecznie przyćmiła noc przestaną na rzymskim bruku.

Chciałoby się tylko zapragnąć, aby tym razem coś drgnęło. Abyśmy przynajmniej przestali się tak bezsensownie kłócić. Byłby to dobry początek.